To kolejna odsłona doświadczania natury w niemieckim wydaniu, ale tak wypaśna (ktoś tak w ogóle jeszcze mówi?), że ja Cię proszę! Wilder Weg to po polsku Dzika Ścieżka. Nie dość, że dostępna praktycznie dla wszystkich to jeszcze najeżona atrakcjami. Sprawia wrażenie dobrze zaprojektowanej i ani trochę tandetnej. A do tego za darmochę.
Trasa ma wiele ułatwień dla niewidomych oraz dla osób o ograniczonej sprawności ruchowej, do tego mnóstwo certyfikatów potwierdzających wspomnianą dostępność (ależ to niemieckie!). Wszystko to przyda się także rodzinom wędrującym z maluchami, więc możecie zabrać tam potomstwo w wózku, ale także na pierwszą leśną wycieczkę bez podwózki. Jest szansa, że Wasze dziecko nawet nie zauważy, że przeszło 1600 metrów bez niczyjej pomocy. Nasze w zasadzie ją przebiegły.
Wilder Weg (czerwone linie na mapie) jest częścią dłużej trasy – tak samo zadbanej i certyfikowanej – Wilder Kermeter (czarne linie). Nasze dzieci były już zbyt zmęczone żeby iść dalej, ale okolica jest przepiękna. Bardzo się ucieszę jeśli pójdziecie tam za nas!
Mapa ze strony Parku Narodowego Eifel
Atrakcje
Wilder Kermeter można zasadniczo podzielić na trzy części: jedną doświadczalną, raczej kameralną, drugą z większą przestrzenią i opisami tego, co spotykamy na leśnej drodze. Ostatnia jest torem przeszkód przygotowanym z powalonych przez orkan drzew. To ostatnie to czad dla urodzonych małpiszonów.
1. Zostań orkanem
Część pierwsza to ścieżka na kształt mostu-platformy przygotowana nad obszarem z mnóstwem leżących drzew. Fajne jest to, że po orkanie, który był sprawcą zniszczeń w okolicznym lesie, całe pobojowisko zostało na miejscu i można teraz obserwować jak w tym miejscu zmienia się przyroda.
Zdjęcie ze strony Parku Narodowego Eifel
Po drodze obejrzyjcie też kilka stanowisk informacyjnych, których eksponaty można a nawet trzeba dotykać! Zobaczycie jakie korytarze drążą rożne rodzaje korników, dotkniecie modeli różnych grzybów (ok, ostatnio połowa była odłamana), ogólnie dowiecie się co w lesie piszczy, głównie po niemiecku (ale też po angielsku, holendersku i francusku). Większość informacji można odsłuchać. Bardzo podobało mi się miejsce w którym dociska się bryłę drewna z taką siłą z jaką przesuwałby go wiatr o różnym natężeniu – od bryzy po orkan. Ten ostatni to musi mieć krzepę!
Wspomniane połamane grzybki. Te co zostały, są całkiem ładne.
Jakie korytarze drążą korniki? Informacje do posłuchania
Sprawdzamy jak to jest być wiatrem.
2. W las!
Na drugim odcinku z drewnianej platformy ścieżka zmienia się w typowo gruntową (ale dobrze uklepaną!). Wchodzimy w bardzo zieloną część lasu, która jak dotąd została oszczędzona przez wiatry. Za to silne podmuchy dalej nie oszczędzały nas.
Wśród drzew prowadziły nas znaki ostrzegające przed stworzeniami, które możemy po drodze zobaczyć. Albo przynajmniej mieszkają gdzieś w okolicy. Na początku trasy spotkaliśmy z resztą parę ich sylwetek rodzimych gatunków, w skali 1:1.
Im dalej w las, tym jeszcze ciekawiej. Dzieci oczywiście zakochały się w zbudowanych po drodze dużych szałasach. A to drugie co widzicie na zdjęciu to nie osłonka na drzewo, tylko makieta pokazująca jak grube będzie za ileś tam lat. Musicie iść i sprawdzić sami ile dokładnie, bo chłopcy w ferworze przytulasów ograniczyli znacznie moją percepcję (i dobrze).
Wspaniałym iście designerskim produktem są wielkie drewniane liście do… no właśnie, każdy znalazł inne zastosowanie:
3. Leśny tor przeszkód
Po tym jak przeprawicie się przez las, przywita Was zadaszone miejsce z dużą przestrzenią do konsumpcji kanapek czy innego prowiantu. Dodatkową atrakcją w środku jest stanowisko, przy którym możecie posłuchać dźwięków otoczenia, jednak o różnych porach roku.
Ale ja nie o domkach tutaj, tylko o tym jak przerobić powalone przez orkan (a jakże!) drzewa na leśny tor przeszkód. A raczej jak z niego korzystać!
Niesamowite jest to jak dobudowane drabinki, stopnie i barierki zamieniły zwykłe, leżące drzewa w przygodę, którą wszyscy byliśmy zachwyceni. Ścieżka jest dość długa i z dwulatkiem w ekipie może zająć dobrych parędziesiąt minut. Starszym pewnie sporo krócej, bliżej pięciu, bo biegiem ;). Po prostu zobaczcie zdjęcia!
Oczywiście tuż obok jest zwyczajna droga, więc to nie jest punkt obowiązkowy, zwłaszcza że z toru przeszkód można korzystać tylko przy znośnych warunkach pogodowych.
Infrastruktura
Ścieżka zapętla się przy niedużym placu. Tuż obok znajduje się parking, kilka niezadaszonych stolików, tablice informacyjne i toaleta. Ta ostatnia jest przestrzenna, ale z bezspłuczkową dziurą w ziemi. Stan czystości oceniłabym jako przeciętny – coś pomiędzy świeżo wyczyszczoną a stanem z końca festiwalu muzycznego ;). Zagadką jest za to toaleta dla niepełnosprawnych zamknięta na klucz. Być może w wakacje szkolne (byliśmy na początku czerwca) dzieje się tu więcej i jest kogo poprosić o otwarcie?
Dojazd
Jeśli jedziecie autem, jak wcześniej wspomniałam, czeka na Was parking. Bliżej wcześniej wspomnianego placu (i początku ścieżki) znajdują się specjalne miejsca dla rodzin z małymi dziećmi i dla niepełnosprawnych.
Do ścieżki dotrzecie też lokalnymi autobusami, przystanek jest w zasadzie na parkingu (patrz: mapa na górze strony), nazywa się Schleiden (Eifel), Wilder Kermeter. Tu sprawdzicie rozkłady jazdy.
Linki
- Strona Wilder Weg (Dzikiej Ścieżki) po angielsku (jest też oczywiście po niemiecku, ale też po francusku i holendersku).
- O Dzikiej Ścieżce na stronie Regionu Eifel, po niemiecku. Znajdziecie tam też bardzo fajną mapę atrakcji w regionie.
- Otwórz w Mapach Google.
Jeśli macie jakieś pytania, chętnie odpowiem! I zapraszam na Facebooka lub Instagrama a już na pewno do obserwowania bloga! W celu tego ostatniego możecie wpisać maila na stronie głównej, po prawej stronie.
Uściski! Bob