10 patentów na łatwiejszy lot z żywiołowym maluchem

W Niemczech sam środek ferii zimowych, ale te polskie zaraz ruszą z kopyta. Lecicie dokądś? Wasz maluch ciągle biega jak opętany? Stresujecie się już? Mimo, że spośród miliarda naszych lotów tylko jeden był katastrofą i miał miejsce grubo ponad dwa lata temu, przed każdym kolejnym nadal dostaję skrętu kiszek.

Na zdjęciu widoki z Edynburga – jeden z efektów ubocznych lotów z małym dzieckiem.

Zacznijmy od tego, że dzieci są różne. I kiedy mój pierworodny był jeszcze nieokrzesanym maluchem, ja pogrążona we wszystkich blogowych wpisach z radami na udaną podróż zastanawiałam się czy moje dziecko jest jakieś inne, czy może rodzicielstwo w moim wykonaniu nieudolne. Ale kiedy urodził się mój drugi, raczej wyluzowany syn, zrozumiałam, że z nim mogłabym spokojnie pisać elaboraty o tym jak latać z dzieckiem. Jemu mogę zabierać książeczki, naklejki itd. Na starszego zaś jedyną radą było dużo miejsca do wspinaczki oraz biegania a na czas startu i lądowania tylko miła pani obok (serio!).

Do tej pory nie zapomnę lotu, podczas którego siedziała przed nami dziewczyna z wysokim, wydatnym kokiem. Nie miała zbytnio ochoty na zabawę z naszym małym wariatem (i miała do tego pełne prawo), za to Leon przez trzy i pół godziny lotu próbował tylko złapać za to ekscytujące, wystające zza fotela upięcie włosów. Dobrze, że miejsce obok nas było wolne i zajęliśmy młodego czołganiem się pod rzędem foteli.

Z pewnością bardzo potrzebujecie kolejnego poradnika o tym jak lecieć z maluchem – nie musicie dziękować ;). Jednak po ostatnim locie (poprzedzonym z resztą wieloma przygodami) z moim półtoraroczniakiem, wynalazłam parę patentów, które bardzo ułatwiły mi życie i nie mogę się nie podzielić. Może któreś pomogą również Wam. Zaczynamy!

1. Nie miej skrupułów

Rada stara, ale jara i podstawa podróży z maluchami. Wiadomo, że istnieją jakieś normy społeczne, których wypada przestrzegać, ale są też rzeczy, które umęczonym rodzicom zwyczajnie przysługują. A nawet jeśli nie, to często ułatwią lot także innym pasażerom.
Długa kolejka do odprawy? Idźcie do stanowiska klasy biznes! Mnóstwo ludzi przed kontrolą bezpieczeństwa? Poproście kogoś z pracowników obsługi o pomoc. Raz taka prośba z naszej strony uratowała nam życie w zatłoczonej hali lotniska w Modlinie: pani z informacji zamknęła na chwilę stanowisko i dosłownie przeprowadziła nas za rękę przez dziki tłum podróżujących przy kontroli bezpieczeństwa. Zupełnie inaczej jest przepychać się samemu wśród podirytowanych czekaniem ludzi.
Jeśli widzicie w samolocie, że jest więcej pustych miejsc, spytajcie czy możecie się przesiąść tak, żeby mieć jedno dodatkowe dla dziecka. A może ktoś inny da radę zmienić miejsce? My raz w ten sposób dostaliśmy cały rząd z dodatkowym miejscem na nogi, dzięki czemu Leon nie musiał biegać po całym pokładzie.

2. Autko albo jednorożec!

Wasze dziecko nauczyło się właśnie biegać i robi to bez opamiętania? Mnie najbardziej wykańcza ten fakt, kiedy trzeba poczekać przed stanowiskiem z odprawą albo kontrolą bezpieczeństwa (nawet jeśli czekanie trwa niespełna minutę). Naszym patentem są resoraki – zajmują niewiele miejsca a dzieci zamiast miotać się jak niesparowane elektrony, poruszają się na czworaka przesuwając swoje auta po ziemi. Wiadomo, że dalej łażą pod taśmami ograniczającymi, ale przynajmniej robią to dużo wolniej. Przypuszczam, że figurki zwierząt itd. mogą pełnić podobną funkcję.

Nie resorak, ale Duplo. W podróży też robi robotę. Chociaż dla mnie na lotnisku im mniej zabawka ma części tym lepiej – wszak chcemy szybciej zebrać wszystko do kupy!

3. Pokój z przewijakiem

Masz wymagające (albo po prostu zmęczone) dziecko, które całym lotniskowym zamieszaniem jest lekko mówiąc przytłoczone? Polecam pokój dla rodzin z dziećmi, nie tylko na czas karmienia i przewijania. My w takim pokoju spędziliśmy prawie godzinę podczas wieczornego wylotu z wcześniej wspomnianego, zatłoczonego Modlina – chyba tylko dzięki temu nie zwariowaliśmy jeszcze przed wejściem do samolotu. Oglądaliśmy książeczki, przytulaliśmy się, bawiliśmy autami w spokojnej, ograniczonej przestrzeni. Ok, tak naprawdę ja wyłam Mężowi-Konradowi, że ten lot będzie koszmarem i chcę wracać do domu a on zajmował się dzieckiem: standard naszych pierwszych podróży ;). Oczywiście nie muszę pisać, że wypada od czasu do czasu sprawdzić czy ktoś jeszcze nie planuje skorzystać z pomieszczenia i w razie czego mu to umożliwić.

4. Zawieszka przy plecaku i smakołyki w kieszeniach

Tym co ratowało mi życie w samotnej logistyce lotniskowej z żywiołowym maluchem na lotnisku w Dusseldorfie była książeczka-zawieszka przypięta do plecaka oraz jakiś smakołyk w kieszeni. Kiedy musiałam spakować elektronikę i założyć buty po kontroli bezpieczeństwa, Felek gnał już do butiku Hugo Bossa. Miałam więc milisekundy żeby go zająć – podręczne gadżety zatrzymywały młodego na chwilę pozwalając mi w tym czasie się ogarnąć. Oczywiście to Wy wiecie co Wasze dzieci lubią najbardziej – wcale nie muszą wisieć książki (wiele możecie zamocować na karabińczyki) a kieszeniach możecie mieć nawet folię aluminiową do zgniatania w kulki.
Poniżej specjalna sesja z naszą zawieszką-hitem. Sama robiłam (w sensie sesję, nie zawieszkę).

5. Kompaktowy wózek albo nosidło

Wiadomo, że wolne ręce to przydatna sprawa – to czy w uwolnieniu kończyn pomaga nam nosidło i wózek to sprawa indywidualna. Kiedy podróżujemy w czwórkę, najczęściej wybieramy naszą Tulę dla drugorodnego. Ostatnio jednak kiedy lecieliśmy tylko ja i półtoraroczniak, postawiłam na wózek, który zostawiłam dopiero przy wejściu do samolotu. Bardzo wygodny był fakt, że nasz wehikuł składa się do niewielkich rozmiarów a jakby się uprzeć, można to zrobić jedną ręką. Jak dla mnie to świetne rozwiązanie przy autobusowych transferach – młody biegał pod bramką do ostatniej chwili a potem, ze złożonym wózkiem, mieściliśmy się bez większego problemu nawet w zatłoczonym transporcie.

A, jeszcze jedno. Gdzieniegdzie dostępne są także lotniskowe wózki– najczęściej widuję je po przejściu kontroli bezpieczeństwa. Jest to opcja, którą warto wziąć pod uwagę i o którą zawsze można zapytać w informacji.

6. Zapomnij o kocyku (ale weź szalik!)

Oczywiście wiele zależy od Twoich potrzeb termicznych, ale maluchom kocyki często się przydają – np. na płycie lotniska, albo już w środku jeśli raczą paść na drzemkę lub zwyczajnie kiedy klimatyzacja daje czadu. Jednak kiedy podróżuję sama, ponad wszystko ważna jest dla mnie minimalna ilość bagażu a takie tekstylia zajmują sporo miejsca. Moim super patentem jest duża, ciepła chusta albo rozłożysty szalik. Niepotrzebny można nosić na szyi a w razie potrzeby zdjąć i przykryć dziecko. Jak dobrze pójdzie zawiniecie się w niego razem.

Tu mój szaliczek na wycieczce w Hadze, w wersji klasycznej, czyli na szyi. (fot. Asia Jankowska, dzięki!)

7. Nie spiesz się do samolotu

Jeśli Twoje dziecko ma motorek w tyłku i macie tylko jedno miejsce, nie ma nic gorszego niż kiszenie się w samolocie podczas oczekiwania na start. Ja jestem ekstremum w tym temacie – zawsze wolę czekać do ostatniej chwili, nawet na zimnej płycie. Oglądamy w tym czasie cały lotniskowy ruch a jak zwalnia się miejsce na schodach to można się też trochę powspinać (i poschodzić rzecz jasna!). Zakładamy czapeczki ;), biorę na ręce a jak trzeba zawijam nas w dwuosobową tortillę z szalika. Oczywiście taka forma oczekiwania wiąże się z ciągłym tłumaczeniem wszystkim, którzy chcą nas przepuścić, że „nie jest nam zimno i poczekamy”.

8. Porzuć rodzicielskie ideały

Ograniczacie słodycze? Świetnie! Starasz się nie dawać dziecku telefonu do zabawy? Też dobrze. Ale w samolocie wyluzuj 😉. Są momenty kiedy trzeba się szanować a lot z żywiołowym maluchem czasem bywa trudny. Ja z chęcią dałabym młodemu smartfona z jakąś fajną aplikacją na część podróży, gdyby nie fakt, że w ogóle go to nie interesuje. Ale o ile przy pierwszym dziecku żelki dla półtoraroczniaka wydawały mi się jakąś abstrakcją, o tyle młodszego chętnie poczęstowałam. Dzięki temu przegadałam pół dwugodzinnego lotu i posłuchałam superciekawych historii mojego współpasażera. Całość kosztowała mnie może z osiem zjedzonych przez młodego miśków. Oczywiście gdyby z namaszczeniem lizał marchewkę, dałabym mu marchewkę ;).
EDIT: Kilka żelków to nie trzy batony ;). W drugą stronę też da się przesadzić – jak naszym młodym za bardzo skoczy cukier to biegają na całego. Wy znacie swoje dzieci i wiecie co przechodzi a co nie wchodzi w grę.

9. Pamiętaj, że ludzie są jednak serdeczni

Wiadomo, że podróżując z maluchami pewnie nie raz wyłapaliście mordercze spojrzenia w stylu „o nie, pewnie to dziecko będzie się darło cały lot”. Sama mam z tym problem, ale jedyne co możemy zrobić to się z tym pogodzić… i pamiętać, że to raczej wyjątki. Takie nieprzyjemne rzeczy po prostu zapadają w pamięć. Za to z pewnością spotkacie mnóstwo ludzi, którzy pomogą Wam wnieść wózek, potrzymają torbę albo zabawią dziecko.

10. Zawsze jest toaleta

Ja wiem, że to głupie, ale jak sobie wyobrażam, że moje dziecko będzie się darło wniebogłosy przez cały lot (co nigdy nie nastąpiło) i nie będę miała dokąd uciec to zawsze mogę się zamknąć w toalecie! Szkoda tylko, że na czas startu i lądowania trzeba grzecznie zapiąć pasy.

Powodzenia! Warto.

Tu okolice Lochearnhead w Szkocji i Konrad jeszcze nie biegającym Leonem

2 myśli na temat “10 patentów na łatwiejszy lot z żywiołowym maluchem

  1. Ahoj! Ja od siebie dorzucę: spodnie z dużą ilością kieszeni… Drogie panie, zapomnijcie o super legginsach bez kieszeni, w kolorze czarnym, wyszczuplających zgrabnie uda i unoszących ku niebu pupkę. Przy kontroli bezpieczeństwa, przy odprawie liczą się mikrosekundy, gdy podróżuje się z dwoma małymi barbarzyńcami (no może trzema wliczając w to „małża”:). Po co je marnować otwierając i zamykąjc 200 razy na minutę plecak? Wtedy ratują kieszenie w spodniach… resorak, smoczek, którego nigdy nie używacie, czysta chusteczka, obsmarkana chusteczka, pampers- z zawartością lub bez, mały pluszak, klucze, dokumenty, butelka z mlekiem (serio, serio) i co tam jeszcze dusza zapragnie;). Do kompletu sprawcie sobie też torebkę- nerkę, a bagaż podręczny stanie się prawie zbędny;)… Miłego lotu!:)

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.