Co? Super-Kotor
Z kim? Z dwójką dzieci (swoich własnych i raczej małych) oraz mężem
Kiedy? Październik 2018
W Kotorze zostawiłam ochów i achów, że ciężko było mi się zabrać za ich wypunktowanie. Łapcie proszę te moje zachwyty! 😉
-
Przyroda
Miasto, kiedy nie graniczy z Zatoką Kotorską, otacza się górami – surowe skały wpadają prosto do turkusowej wody a to wszystko w połączeniu z bujną zielenią. Mogłabym godzinami chłonąć widoki ze wszystkich stron. Do oglądania bardzo polecam okolice północnej bramy miasta (Vrata od Škurde), pomost w okolicach Dukley Art Centre (które nie wygląda już na działające, ale na mapach ciągle jest) oraz oczywiście sam port. Krążą jeszcze plotki o wspaniałym krajobrazie do obejrzenia z twierdzy ponad miastem. Jednak naszą wspinaczkę zakończyliśmy na zdobyciu informacji o 1500 schodach do pokonania (chociaż podobno warto).
Info dla rodziców: w spokojniejszym podziwianiu widoków pomocny jest plac zabaw położony w Parku Slobode. Inna opcja to lody czy coś równie miłego gdzieś poza murami miasta, np. w deserowni Cukar Pankake z hamaczkami. Poza tym polecam spacer na północ, aż za miejską plażę. Rozpościerają się stamtąd (a jakże!) malownicze krajobrazy a między blokami znajduje się kolejny plac zabaw. Te po drodze póki co były raczej stare i mało użyteczne, za to przy różnego rodzaju knajpach, kawiarniach i piekarniach.


Ludzie
Tu z perspektywy (siłą rzeczy) rodzicielskiej.
Mimo że dzieci z pewnością są pełnoprawnymi obywatelami tego świata, czasem utrzymanie dwojga bardzo młodych i żywiołowych ludzi w dopuszczalnych społecznie ryzach jest zwyczajnie trudne. Często łatwiej nam wziąć obiad na wynos niż biegać po restauracji i organizować rozrywki. W Czarnogórze (w tym przypadku w Kotorze) zawsze czuliśmy się mile widziani – mogliśmy liczyć na uprzejmą pomoc przy rozlanych soczkach, trochę pozytywnej uwagi przy głośnym napadzie smutku i uśmiechy zamiast krzywych spojrzeń. Raz nawet po szczerym wyrażeniu naszych wątpliwości odnośnie jedzenia w restauracji podczas „gorszego dnia” dostaliśmy „izolatkę” przygotowaną specjalnie dla nas ;). Siedzieliśmy trochę dalej od pozostałych ludzi, z dostępem do plaży oraz wszystkich jej zalet w postaci kamyczków, leżaczków, palm i dużej przestrzeni do biegania.

W trudniejszych chwilach (kiedy nawet ostateczne środki ratunkowe w postaci telefonów nie pomagały) w autobusie zawsze znalazł się ktoś kto zabawił latorośle i przytrzymał wózek kiedy totalnie brakowało nam wolnych rąk (a także kiedy nie brakowało, ale czemu by nie pomóc). To takie drobiazgi, których zupełnie nie oczekujemy a zapadają w pamięć. Do tej pory mam ochotę wyprzytulać tych wszystkich wspaniałych lokalsów i turystów.
Miasto
Średniowieczny Kotor należy ponoć do grupy najbardziej popularnych celów wycieczek jednodniowych. Nie wiem czy chodzi o Bałkany, Europę, świat czy naszą galaktykę, ale tłok w środku dnia z pewnością da się odczuć. W okolicach miasta stoi wtedy mnóstwo autokarów i prawie codziennie (stan z początku października) cumują dwa wielkie statki wycieczkowe. Polecam przekroczyć mury całkiem rano albo całkiem wieczorem a miasto nagrodzi Was obrazami jak z planu filmowego. Jakimś cudem ich nie sfotografowałam, ale mam za to na zdjęciach koty.
Koty
Pomimo ogólnej sympatii do kotów, raczej nie grzałabym przez pół Europy, tylko po to żeby zobaczyć miasto pełne puchatych stworzeń (ale przeczytałam to zdanie drugi raz i teraz już nie jestem pewna). Co by jednak nie było, atmosfera wszechobecnych zadbanych, zrelaksowanych i wyglądających na szczęśliwe zwierzaków potrafi szybko się udzielić.
Wbrew pobożnym życzeniom kociarzy, nazwa KOTor z kotami raczej ma niewiele wspólnego. Wikipedia mówi, że to od starogreckiego słowa znaczącego „gorąco” My byliśmy akurat w październiku i było w sam raz ;).



Statki, łódki, jachty, żaglówki
Dla mnie te wszystkie cumujące i odpływające łódki są trochę magiczne i wieje od nich przygodą. Niektóre stanowią też powiew sporych wydatków, bo po tych wszystkich obserwacjach zapragnęliśmy sprawdzić jak się pływa statkiem wycieczkowym (teraz zbieramy). Port w Kotorze nie jest jakiś przesadnie duży, ale w sam raz na krótki spacer z przeglądem sprzętu pływającego. Ja uwielbiam oglądać jachty i wybierać sobie te, które chciałabym kupić ;).

6 myśli na temat “Za co uwielbiam Kotor”